Praktyki i staże trwające dłużej niż miesiąc powinny być płatne
Przez dwa miesiące harowałam za darmo licząc, że się spodobam i mnie przyjmą. Na koniec usłyszałam, że jestem świetna i gdy skończy się kryzys, to do mnie zadzwonią.
Rano w biurze byłem pierwszy, zostawałem do godz. 20, przez sześć tygodni wklepywałem dane do Excela. Ostatniego dnia sam wiceprezes uścisnął mi dłoń i życzył powodzenia - zamiast wypłaty.
To typowe opowieści studentów kończących wakacyjne staże. Wynika z nich, że praktyk zawodowych w Polsce nie obejmują żadne zasady. Niektóre firmy mają programy nastawione na edukację stażystów, inne traktują ich jak darmową siłę roboczą do najprostszych i najbardziej żmudnych prac. Część wybiera stażystów podczas procesu rekrutacji, część bierze każdego chętnego. Jedni płacą, inni każą pracować tylko za papierek o odbyciu praktyki. Wśród młodych słowo "stażysta" coraz częściej oznacza "naiwniak, który daje się wykorzystywać".
Problem dostrzegli wreszcie sami pracodawcy. - Zalew słabej jakości staży i praktyk powoduje, że wielu absolwentów jest nieprzygotowanych do podjęcia pracy. Stąd nasza inicjatywa, by stażowanie przestało być fikcją i stało się skutecznym narzędziem w rekrutacji do pracy - mówi Piotr Palikowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami. Razem z 50 dużymi i znanymi firmami (m.in.: Orange, Danone, ArcelorMittal, Deloitte, GE, Leroy Merlin, Orlen, Bank Pekao, PwC, PGNiG, PZU, Toyota czy Whirlpool) PSZK opracowało zbiór norm i standardów dotyczących staży i praktyk.
Polskie Ramy Jakości Staży i Praktyk to pierwszy taki dokument w Polsce. Zgodnie z nim staże powinny:
- odbywać się na podstawie ustalonego przez pracodawcę programu;
- określać zakres obowiązków uczestnika;
- odbywać się pod nadzorem przygotowanego do tego pracownika firmy (mentora);
- stażyści powinni mieć zagwarantowane ubezpieczenie zdrowotne;
- jeżeli staż/praktyka trwa ponad miesiąc, powinny być płatne.
Ten ostatni postulat jest najbardziej rewolucyjny - jak wynika z sondy przeprowadzonej wśród studentów i absolwentów przez portal Nieparzekawy.pl, tylko 35 proc. z nich za praktyki dostało pieniądze, średnio 1,5 tys. zł.
PSZK nie może zmusić pracodawców, by realizowali te zasady. Ma jednak pomysł, jak ich do tego zachęcić - przyznając Znak Jakości firmom stosującym powyższe reguły. Firmy będą mogły używać Znaku Jakości przy ogłoszeniach rekrutacyjnych i znajdą się w specjalnej bazie danych (www.stazeipraktyki.pl). PSZK chce je promować na uczelnianych targach pracy i w biurach karier na uczelniach.
- Liczymy na to, że za kilka lat, gdy student będzie chciał iść na praktyki, w pierwszej kolejności sprawdzi, czy firma jest w programie, by nie tracić czasu na słabej jakości staże - mówi Piotr Palikowski. - Mamy nadzieję, że za rok Znak Jakości będzie miało ok. setki przedsiębiorstw. Potem zadziała efekt kuli śniegowej. Firmy dostrzegą, że oferując bezpłatne i nieprzemyślane staże tracą, ba najlepszy kapitał ludzki ucieka do konkurencji.
Doradca zarządu Lewiatana Jeremi Mordasewicz uważa to za świetny krok. - Jednak spore koszty - odpłatność staży, i oddelegowanie mentorów - mogą sprawić, że kodeks zechcą stosować głównie duże i bogate firmy. Dlatego nie spodziewam się wielkiego zainteresowania wśród mniejszych i biedniejszych firm - mówi.
Co z urzędami państwowymi? Przed wakacjami opisaliśmy, że darmowe, 2-3-miesięczne praktyki prowadzi m.in. Kancelaria Prezydenta, MSZ, MSW, MON, resorty ochrony środowiska, kultury, finansów i sprawiedliwości. Wczoraj nie udało nam się uzyskać odpowiedzi, czy administracja publiczna zacznie traktować stażystów w bardziej cywilizowany sposób. Mordasewicz: - Dobrze by było, by urzędy państwowe dały dobry przykład.