Wirus PROKRASTYNACJI

Jutro się tym zajmę, nie teraz, nie chce mi się, odłożę to na po świętach, od nowego roku, powrócę do tematu po wakacjach, pomartwię się tym jutro… - to tylko niektóre z wypowiedzi osób, które zapadły na „chorobę” zwaną PROKRASTYNACJĄ. Brzmi groźnie, prawda? A co tak naprawdę ona oznacza?

Literatura przedmiotu definiuje prokrastynację jako „patologiczną tendencję do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniającą się w różnych dziedzinach życia”.  Wielu naukowców prokrastynację traktuje jako zaburzenie, inni twierdzą, że to po prostu ładnie nazwane lenistwo, nieumiejętność zarządzania czasem i priorytetami. Jednakże bez względu na to, czy przyjmiemy naukowe podejście do zjawiska, czy to obiegowe, trzeba przyznać,  że odraczanie wykonywania rzeczy w bliżej nieokreśloną przyszłość utrudnia życie nam i innym pozostającym z nami w relacjach, czy to prywatnych, czy służbowych.

Czy coś da się z tym zrobić?

Oczywiście, że tak. Zanim sięgniemy po metody długoterminowe i kosztowne, jakimi są np. konsultacje psychologiczne czy oddziaływania terapeutyczne, spróbujmy zadziałać we własnym zakresie, a nuż się uda…. Najważniejsze, żeby skończyć analizować, dywagować i po prostu ZACZĄĆ DZIAŁAĆ.

Jedną z łatwiejszych (i, co ważne, efektywnych) do zastosowania metod jest technika Pomodora stworzona przez Francesco Cirillo, która sprowadza się do… UŻYWANIU KUCHENNEGO MINUTNIKA. Brzmi zabawnie? Zobaczymy jak to działa. Jak wyglądają szczegóły tej techniki?

1. Stwórz listę zadań do wykonania.

2. Poranguj pozycje na liście od tych najważniejszych po te mniej ważne.

3. Ustaw minutnik na 25 min. - dokładnie tyle czasu w tej metodzie przewiduje się na wykonanie jednego zadania lub jego części.

4. Maksymlanie wykorzystaj 25 min. nie przerywaj sobie, nie pozwól, żeby Ci przeszkodzono, odseparuj się od wszelkich „rozpraszaczy” i pożeraczy czasu  (telefon, FB, komunikator, TV).

5. Po upływie 25 min. przerwij wykonanie zadania, zauważ i doceń się (a nawet nagrodź) za to, że praca, którą wykonałeś, przybliżyła Cię do realizacji celu. Zrób OBOWIĄZKOWĄ przerwę, pamiętając, aby nie trwała ani krócej, ani dłużej niż 5 min.

6. Po upływie 4 cykli trwających po 25 min. należy się przerwa trwająca ok. 20-30 min. Podczas pauzy odłóż zadanie, nad którym pracujesz i relaksuj się w taki sposób, w jaki najbardziej lubisz.

7. Jeśli zadanie jest na tyle krótkie, że wykonasz je przed upływem 25 min., dodaj sobie kolejne (zadanie), chodzi o to, żeby podczas jednego cyklu (25 min.) maksymalnie wykorzystać czas na PRACĘ i DZIAŁANIE.

Proste, prawda? I taka rzeczywiście jest ta technika. Niskobudżetowa, niezbyt wymagająca - przecież 25 min. to nie wieczność - i doskonale wpływająca na naszą motywację (mając świadomość limitu czasu i czekającej nas potem przerwy, maksymalizujemy swoje działania, żeby zmieścić się w czasie, dzięki czemu jesteśmy bardziej efektywni i skoncentrowani). Zainteresowanych zgłębieniem  powyżej metody odsyłam na stronę http://pomodorotechnique.com/.

Oczywiście, należy pamiętać, że technika Pomodora nie jest jedyną i uniwersalną metodą, która może pomóc każdej osobie zmagającej się z ustawicznym odraczaniem rzecyz do zrobienia. Jeśli Pomodoro nie przypadnie Ci do gustu, próbuj dalej, nie poddawaj się. Jeśli wytrwale będziesz testował kolejne sposoby na radzenie sobie z prokrastynacją, na pewno, prędzej czy później, znajdziesz taki, który sprawi, że porzucisz myśli  w stylu  Scarlett O’Hary: „pomyślę o tym jutro"... i wreszcie zaczniesz DZIAŁAĆ tu i teraz. Trzymam za Ciebie kciuki!

Zatem do dzieła!

Zapraszam do przesyłania e-maili z praktycznymi pomysłami opisującymi sposoby, techniki radzenia sobie z wirusem PROKRASTYNACJI. Piszcie na adres kstrzel@sgh.waw.pl. Najciekawsze pomysły opublikujemy w erwisie Kariera. Będą jak znalazł na czas zbliżającej się sesji.

Kinga Strzelecka
doradca kariery SGH