Pewność siebie w dwie minuty
Czy możliwe jest, aby w dwie minuty stać się bardziej pewnym siebie i mniej zestresowanym? Ostatnio wpadła mi w ręce książka amerykańskiej psycholożki społecznej Amy Cuddy „Wstań! Skuteczny sposób, by zyskać pewność siebie i stawić czoło wyzwaniom”[i]. Autorka opisuje w niej badania, dzięki którym udało jej się odkryć sposób na radzenie sobie w sytuacjach odbieranych przez nas jako stresujące poprzez wzmocnienie swojej pewności siebie nawet w… dwie minuty. A wszystko dzięki postawie naszego ciała!
Testosteron kontra stres
Amy Cuddy badała zachowania zwierząt w stadzie. Ustaliła, że samiec alfa (dominujący osobnik w stadzie) w porównaniu z innymi osobnikami ma znacznie więcej testosteronu i znacznie mniej hormonu stresu (czyli kortyzolu). Idąc tym tropem, Cuddy odkryła, że istnieje bardzo prosty sposób, aby w szybkim czasie poczuć się jak samiec alfa – obniżając poziom hormonu stresu, a podwyższając poziom hormonu związanego z pewnością siebie. Wg psycholożki polega to na zmianie naszej postawy ciała na taką, jaką najczęściej przybierają samce alfa! W swoich badaniach Amy Cuddy wyróżniła kilka takich postaw ciała - postaw władzy, które skutecznie wpływają na naszą śmiałość. Jest to m.in. dość stereotypowa pozycja szefa – położenie nóg na biurku, mocne oparcie dłoni, rozparcie się wygodnie na krześle. Inna to postawa przypominająca sportowca na podium, czy po prostu zwycięzcę - ręce wyprostowane szeroko nad głową. Jeszcze inna - postawa kojarząca się z Wonder Woman, czy kowboja – szeroko rozstawione nogi, ręce oparte na biodrach, sylwetka wyprostowana, głowa lekko uniesiona. To, co łączy je wszystkie, to fakt, że pozwalają zajmować jak najwięcej miejsca w przestrzeni i dzięki temu zyskać większą pewność siebie.
Z kolei postawa określana jako postawa słabości polega na przyjęciu zamkniętej pozy, chowaniu się, krzyżowaniu rąk, nóg, zmniejszaniu się. Jedno z licznych badań, które Cuddy przeprowadziła, polegało na tym, że uczestnicy przyjmowali albo postawę zwycięzcy, albo postawę słabości (bez sugestywnych komentarzy eksperymentatora, badani nie wiedzieli dlaczego maja przyjąć taką a nie inną pozę). Po dwóch minutach badano im ponownie (pierwsze pomiary przed badaniem) poziom kortyzolu oraz testosteronu w ślinie oraz ich subiektywne odczucia siły lub niepewności. Wyniki były zaskakujące! Uczestnicy badań, którzy przyjęli postawę władzy na dwie minuty, mieli wyższy poziom testosteronu oraz zdecydowanie wyższe subiektywne poczucie siły, pewności siebie i lepiej wypadali na stresujących rozmowach kwalifikacyjnych, chętniej ryzykowali w grze hazardowej, a także byli bardziej asertywni. Tylko dwie minuty odpowiedniej pozycji ciała spowodowały zmiany hormonalne w ich organizmie! Cuddy wysnuła wniosek, że jedynie dwie minuty są potrzebne, aby zyskać więcej pewności siebie i odzyskać kontrolę nad sytuacją! Brzmi nieprawdopodobnie? Trochę tak… Jeżeli jednak faktycznie jest tak, jak pokazują badania amerykańskiej psycholog, pomyślcie, jak bardzo pomocne może się to okazać w sytuacjach stresujących ekspozycji społecznych, jakimi są np. rozmowy kwalifikacyjne. Oczywiście dziwnie wyglądałoby przyjmowanie pozycji zwycięzcy lub kowboja w oczekiwaniu na rozmowę kwalifikacyjną (chyba, że w toalecie lub innym odosobnionym miejscu), lub podczas samej rozmowy z potencjalnym pracodawcą, ale już subtelna zmiana polegająca na zajęciu większej przestrzeni poprzez wyprostowanie się na krześle, mocne oparcie nóg o ziemię, czy po prostu wygodniejsze, swobodniejsze zajęcie pozycji (co da z kolei możliwość głębszego oddechu przeponą), może zdziałać cuda.
Fake it, till you make it
Zdaję sobie jednak sprawę, że pewność siebie i poczucie wewnętrznej siły nie pojawiają się nagle, z dnia na dzień. Można w dwie minuty zmienić poziom hormonów w organizmie, ale ugruntowane poczucie pewności siebie i siły, samoocenę należy wzmacniać i ćwiczyć każdego dnia, regularnie. To dłuższy proces, do którego mimo wszystko Was zachęcam. A na marginesie… jest takie amerykańskie powiedzenie: Fake it, till you make it, które dobrze oddaje to, o czym chcę Wam powiedzieć na koniec. Otóż udowodniono, że nawet sam fakt sztucznego uśmiechania się powoduje wydzielanie endorfin (hormonu szczęścia)! Oznacza to, że być może początkowo warto (jakkolwiek pejoratywnie by to nie zabrzmiało) udawać osobę, którą chcemy się stać (pewniejszą siebie, odważniejszą), dopóki faktycznie się nią nie staniemy! Sama Amy Cuddy, będąc po różnych osobistych przejściach (była ofiarą wypadku samochodowego, doznała urazu głowy i uszkodzenia mózgu), początkowo tak właśnie robiła w sytuacji kontaktu z wykładowcami na uczelni. Jak sama twierdzi, ciężko pracując, ale także czasami udając pewną siebie i odważną, można osiągnąć sukces. Z czasem stała się właśnie tak pewna i silna jak pozycja, którą przyjmowała i osoba, którą udawała.
Najlepiej jednak spróbujcie sami i przekonajcie się na własnej skórze, czy to działa, powodzenia!
Urszula Wieszczyńska
doradca zawodowy SGH
Centrum Kariery i Relacji z Absolwentami
[i] Cuddy A., Wstań! Skuteczny sposób, by zyskać pewność siebie i stawić czoło wyzwaniom, Społeczny Instsuty Wydawniczy Znak, Kraków 2016, ISBN 978-83-240-3667-7