A pan to kto, przepraszam?

Wyobraź sobie taką sytuację: zostałeś zaproszony przez swoich znajomych na imprezę typu parapetówka. Właśnie nastał dzień spotkania. Po drodze z pracy wstępujesz do sklepu z dodatkami i akcesoriami domowymi. Nabywasz upominek, dodatkowo, obowiązkowy kwiatek dla pani domu i jeszcze małe co nieco dla szanownego gospodarza. Pełen werwy i energii udajesz się do jednego z warszawskich osiedli zamkniętych, a jakże.

Karuzela z imionami

Troszkę się spóźniasz, dlatego też w drzwiach pachnącego jeszcze nowością M3 wita Cię całkiem pokaźna gromadka. Jak oni się tu wszyscy zmieścili? zachodzisz w głowę. W rozentuzjazmowanym i niezwykle gadatliwym tłumie dostrzegasz kilka znajomych twarzy, ufff, jak miło. Pozostali są Ci zupełnie nieznani - też sympatycznie, lubisz bowiem poznawać nowych ludzi. Zaczyna się rytualna wymiana uścisków, powitań, uprzejmości. Kasia, Janek, Iwo, Tymon, Zośka, Gaba, Leon, Kacper, Bruno, Oliwia x2, Ewa, Miłosz, Amelia i tak dalej… Oj, oj,oj, diagnozujesz u siebie lekki zawrót głowy spowodowany mnogością nowych imion, twarzy i informacji.

Problemy z pamięcią?

Po zapoznaniu się ze wszystkim czas na oględziny uroczego gniazdka znajomych. Achom i ochom nie ma końca. Przechadzając się z salono-kuchni do sypialni, podejmujesz heroiczną próbę przypomnienia sobie imienia dziewczyny stojącej tuż obok Ciebie. Niestety, bezskutecznie, czarna dziura zionie w Twej głowie. A może lepiej Ci pójdzie z przywołaniem z pamięci imienia wysokiego chłopaka w dredach, z którym witałeś się jako drugim, a który właśnie Cię zawołał i o czymś mówi, usiłując przebić się swoim głosem przez narastający gwar. Niestety, również i w tym przypadku porażka. Wytrwale podejmujesz jeszcze kilka prób przypomnienia sobie imion nowopoznanych znajomych. Z bólem serca przyznajesz, że nie pamiętasz co najmniej 95 % imion osób, z którymi się zapoznałeś raptem kilkanaście minut temu! Przykra sprawa, myślisz sobie, chyba czas na regularne zażywanie preparatu poprawiającego procesy poznawcze mózgowia i ćwiczenia typu neurobik. Lekko zestresowany szwankującą pamięcią przemierzasz kolejne metry mieszkania, zachwycając się eleganckim gresem w przedpokoju i długowłosą wykładziną w sypialni…

Sądzę, że to, czego doświadczył bohater opisanej powyżej sytuacji, przydarzyło się niejednemu z nas. Czy zauważyliście Państwo, że coś magicznego dzieje się z naszą pamięcią, kiedy poznajemy inne osoby? Tak ważna informacja jak czyjeś imię i nazwisko, tak niesłychanie istotny nośnik wiedzy o drugim człowieku jak jego personalia, przepada w natłoku wypowiadanych treści, rozpływa się w gwarze i ogólnym podekscytowaniu! Pół biedy, jeśli jest to nieformalne spotkanie i można poprosić o przypomnienie imienia nowopoznanej osoby, nie narażając się zbytnio na afront. Ale zdarzają się przecież w życiu takie sytuacje, w których prośba o powtórzenie czyjejś godności jest po prostu nie na miejscu.

Dzień dobry, nazywam się….

Analogiczną sytuację do tej opisanej powyżej obserwuję podczas szkoleń z zakresu sztuki prezentacji i autoprezentacji. Niemal wszyscy uczestnicy jak jeden mąż zaczynają swoje wystąpienie od słów Dzień dobry/Witam, nazywam się… A kiedy po upływie niespełna 30 minut od czyjegoś wystąpienia pytam słuchaczy, jak nazywał się prezenter, większość przyznaje, że nie pamięta, choć jest świadoma tego, że osoba przedstawiła się. Zapamiętywane są jedynie personalia osób o oryginalnych imionach i/lub nazwiskach lub tych, którzy czymś się wyróżnili- mają na przykład ciekawy strój, coś wyjątkowego w sposobie mówienia, bycia etc.

Jak można inaczej?

Otóż to: tym, co bardzo silnie chroni przed byciem zapomnianym w sytuacji autoprezentacji, jest wszelka nieszablonowość. Pomysłów na takie wyłamywanie się z kanonu jest bardzo wiele. Tym razem proponuję Państwu zastosowanie tzw. akcentu początkowego i dokonanie autoprezentacji (przedstawienie się) tuż po nim. Czyli zamiast zaczynać wystąpienie od nieśmiertelnego Dzień dobry, nazywam się XY, spróbujcie Państwo otworzyć spotkanie np. wyświetlając ciekawy, stockowy obraz, który nawiązywać będzie do tematyki wystąpienia. Możecie również zadać publiczności intrygujące pytanie, a może spróbujecie zrobić ankietę, sondaż, quiz. Plik muzyczny, zagadka, wymowny fragment książki czy artykułu, a może urywek filmu - to kolejne doskonałe pomysły, aby zacząć wystąpienie w sposób niesztampowy i tym samym uchronić się przed zapomnieniem. Akcent początkowy to haczyk, który zarzucamy w stronę publiczności, a którego głównym zadaniem jest zanęcenie i przykucie uwagi słuchaczy. Winien on (akcent początkowy) być naprawdę intrygujący, dobrany z wielką starannością. I dopiero wówczas, kiedy już uwaga odbiorców skupi się na Was, spokojnie, głośno i wyraźnie przedstawcie się. Efekt bycia zapamiętanym gwarantowany!

Kinga Strzelecka
Doradca zawodowy SGH